poniedziałek, 3 maja 2010

Adam Johnson – nowy Ryan Giggs

Ze swymi trzydziestoma sześcioma wiosnami na karku Ryan Giggs może nie jest jeszcze cieniem siebie sprzed lat, ale do dawnej świetności już trochę mu brakuje. Co prawda Walijczyk nadal jest istotnym pierwiastkiem drużyny sir Alexa Fergusona, ale występuje w niej w zupełnie innym charakterze niż przed laty. Niegdyś nie do powstrzymania na lewej flance, dziś – już mniej przebojowy i przez to rzadziej dryblujący – coraz częściej występuje w roli środkowego pomocnika. Choć ciągle nie zatracił chirurgicznej precyzji przy dośrodkowaniach, to dziś jego mądrość w grze, w połączeniu z nienaganną techniką i olbrzymim doświadczeniem predestynują go do gry w środku pola dużo bardziej niż przy bocznej linii boiska.

Obecnie wielbiciele talentu Giggsa mogą tylko wspominać jego wspaniałe rajdy, w których pokonanymi pozostawiał nierzadko po trzech czy nawet czterech rywali. Z utęsknieniem rozglądają się za skrzydłowym, którego styl gry uruchomiłby skojarzenia z wielkim mistrzem. Mam dla nich dobre wiadomości: chyba się takiego piłkarza doczekali. Oto bowiem na boiskach Premiership w iście gigssowskim stylu obrońców mija 23-letni Anglik, Adam Johnson.

Ten wychowanek Middlesbrough, ubiegłorocznego spadkowicza z Premiership, od początku 2010 roku broni barw Manchesteru City. Do przejawiających gigantyczne ambicje Citizens trafił za skromną – wydawałoby się – sumę 7 milionów funtów. Niewielu jednak wie, że gdy transfer ten dopinano, młodemu Anglikowi do końca kontraktu pozostały raptem cztery miesiące. Mówiąc krótko, cztery miesiące później jego macierzysty klub za Johnsona mógłby nie dostać nawet złamanego grosza. Czyli Middlesbrough i tak ubiło niezły interes, nie?

Jednak jeszcze lepszy interes ubiło City. Johnson w swym debiucie w meczu z Boltonem wybrany został najlepszym graczem meczu, a w kolejnych ten szybki jak błyskawica drybler wielokrotnie siał popłoch w szeregach obronnych przeciwników. Johnson w szesnastu meczach ligowych strzelił dla City raptem jednego gola, ale zanotował kilka asyst. Jego specjalnością stało się wjeżdżanie w pełnym pędzie w pole karne rywali, których stawiał przed brutalnym wyborem: dać się minąć albo faulować. Niezależnie od tego jaki wariant wybierali, gola – z akcji lub z karnego – strzelał Carlos Tevez lub któryś z jego kolegów.

Transfer do Manchesteru City był chyba najlepszą rzeczą, jaka mogła spotkać Anglika. Na Riverside Stadium młody Johnson przez cztery sezony odgrywał rolę zmiennika dla skrzydłowego reprezentacji, Stuarta Downinga. Na lewej flance Middlesbrough zwolniło się miejsce na początku tego sezonu, gdy jego bardziej doświadczony kolega przeprowadził się do Aston Villi. Jednak gdy tylko Johnson zaczął grać w Middlesbrough pierwsze skrzypce, szybko okazało się, że boiska Championship to dla niego strata czasu. Stąd transfer do City.

The Citizens z Johnsonem w składzie odnieśli już kilka sukcesów. Drużyna Roberto Manciniego była w stanie wywieźć trzy punkty ze Stamford Bridge i to po zaaplikowaniu Chelsea czterech goli. W ostatni weekend City pokonało 3:1 tracącą zwykle niewiele bramek Aston Villę, czym ostatecznie przekreśliło marzenia the Villains o Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. W oba zwycięstwa istotny wkład miał właśnie Johnson.

Młody Anglik nie kryje, że wzorem dla niego jest właśnie Giggs. Na nobilitujące Anglika porównanie do wielkiego Walijczyka zdecydował się niedawno Mancini. Co więcej młody Anglik swymi niebagatelnymi występami przyciągnął uwagę samego Fabio Capello, który rozważa powołanie go do kadry na mistrzostwa świata w RPA. Ściskam kciuki, by tak się stało. Dzięki temu Anglik w przyszłości być może stanie się piłkarzem jeszcze większym od Giggsa, który przecież na mundialu nigdy nie zagrał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz