wtorek, 29 września 2009

No i dupa

Nie wygrałem. Raptem jedną jedynkę trafiłem. A myślałem, że takie dobre liczby zaznaczyłem. Sam, rzecz jasna, nie jakieś tam chybił trafił, pójście na łatwiznę. No trudno, widać komu innemu dane było. Będą następne kumulacje.

Kumulacja!

Pierwszy raz w życiu stałem dziś w kolejce do totolotka. Wokół mnie pełen przekrój społeczny: jakieś lumpiki i elegancka pani, starzy i młodzi. Wszyscy z wiarą, że to do nich własnie uśmiechnie się dziś los. Bardzo dziwne uczucie towarzyszy temu staniu w kolejce.

Cała Polska tym lotkiem żyje. Gdy chwilę później kupowałem kwiaty dla mojej Wspaniałej Żony (dziś ma urodziny), pani kwiaciarka oczywiście nie omieszkała spytać się czy już zagrałem (jej stoisko w Sezamie jest tuż obok punktu Lotto). A potem dodała, że dziś najpopularniejszym w kraju słowem na "k" jest kumulacja.

Trudno się nie zgodzić. Stawka jest niebylejaka, bo szacowana pula to 40 miliardów zlotych. Zagralem za 6 ziko - trzy zakłady, czyli tak jak w ostatnich dwóch przypadkach, kiedy trafiałem marne jedynki. Oby tym razem było lepiej!

Krótka bajka o rekrutacji

Wszystkim przeciwnikom korupcji i nepotyzmu polecam lekturę krótkiego tekstu z The Economist. Tak to się robi we Francji.

Merkel mówi: spokojnie

Dotarły do nas pierwsze sygnały na temat tego co w ciągu najbliższych miesięcy będzie się działo w Niemczech, a konkretnie w niemieckiej gospodarce. Otóż prawdopodobnie niewiele.

Rząd jaki stworzy koalicja CDU-CSU i FPD wydawałby się idealny do przeprowadzania odważnych reform, niezwykle potrzebnych największej gospodarce UE. Ale Merkel nie chce się spieszyć. Wiadomo, co nagle to po diable, ale może jednak warto się zmobilizować i zrobić coś z rozdętym do granic możliwości socjalem. Zwłaszcza, że okoliczności wskazują na to, że reagować trzeba natychmiast.

Gospodarka niemiecka potrzebuje kopniaka. Ściskajmy kciuki, by dostała go jak njaszybciej, bo od tego w dużej mierze zależy także nasza przyszłość.

Przy okazji, polecam rzucenie okiem na bloga, który w jednym z postów wylicza co się zmieni w Niemczech po wyborach.

poniedziałek, 28 września 2009

Czy warto blogować?

Pewnie, że warto. Pytanie tylko co się chce z tego mieć.

Pieniądze? To udaje się tylko nielicznym i to na pewno nie w Polsce, przynajmniej nie przez najbliższe 5-10 lat.

Sławę? Wątpliwe. Ciekawym i cierpliwym blogowaniem można zdobyć najwyżej kilku (kilkunastu - to już byłby wielki sukces) stałych czytelników.

Satysfakcję? To już bardziej. Dobrze napisane parę zdań potrafi dać człowiekowi poczucie spełnienia. 

A ja po co właściwie bloguję? Może dowiem się jak już na poważnie zacznę, bo sam do końca nie wiem. Wiem tylko, że warto.