czwartek, 19 listopada 2009

Irlandczycy żądają powtórki

Irlandczycy oficjalnie zażądali od FIFY powtórzenia wczorajszego meczu, w którym błędna decyzja sędziego zamknęła im drogę na mundial w RPA. Z takim wnioskiem wystąpiły zarówno irlandzka federacja piłkarska, jak i ichniejszy minister sprawiedliwości.

Dla przypomnienia, Francuzom udało się strzelić gola, po tym jak sędzie nie zauważył, jak Thierry Henry żongluje piłką w irlandzkim polu karnym.

Ciekawe czym sprawa się skończy. Według mnie szansa na powtórkę nie ma - FIFA chyba nigdy wcześniej się nie ugięła w takich sprawach, a w przypadku pomyłek sędziowskich zdarzały się już gorsze rzeczy.

środa, 18 listopada 2009

Wolę Afrykę

"Allez les bleus" w wykonaniu francuskich kibiców nigdy nie brzmiało tak nieprzekonująco jak w warszawskim Championsie, po tym jak dzięki dwukrotnym zagraniu piłki ręką Thierriego Henry trójkolorowi zapewnili sobie awans do mistrzostwa świata kosztem o wiele bardziej na niego zasługujących Irlandczyków.

Największy zawód sprawił mi sędzia, dla którego - co najtragiczniejsze - był to jedyny błąd w tym meczu. Wcześniej w dość spornych kwestiach, ale jednak słusznie, dwa razy rozstrzygał na niekorzyść Francuzów: raz nie dyktując karnego po rzekomym faulu na Anelce, a raz nie uznając gola strzelonego przez Govou. W sytuacji z Henry'm zachował się jednak skandalicznie.

Żal mi Irlandczyków, i to bardzo. Grali na stadionie przeciwnika mając w pamięci porażkę 0:1 u siebie, co tak naprawdę zostawiało im niewiele szans na sukces w ostatecznym rozrachunku. Jednak bramka Keane'a jeszcze w pierwszej połowie i kilka niezłych okazji w kolejnej części meczu wlały sporo nadziei w irlandzkie serca. Ale efekt końcowy znamy.

Poza błędem sędziego, który wypaczył wynik i zamknął Irlandczykom drogę na mundial, mecz ten mógł się podobać. Widać było sporo zaangażowania, parę ciekawych akcji, było napięcie. Niemniej jednak w rankingu atrakcyjności daleko mu do rozgrywanego parę godzin wcześniej starcia Algierii z Egiptem, w którym stawką także był wyjazd do RPA. 

Mecz ten, rozgrywany na neutralnym gruncie, pod czujnym okiem sudańskiego wojska, był widowiskiem rzadko doświadczanym nawet na najwyższym poziomie gry w piłkę nożną. Był świetny zarówno pod względem jakości pokazanego w nim futbolu, jak i zaangażowania, niespotykanego nigdzie w Europie. Oglądaliśmy wspaniałe akcje, świetne interwencje bramkarskie, mnóstwo walki. Ostatecznie mecz wygrali piłkarze z Algierii, po fantastycznej bramce i dzielnym stawianiu oporu egipskiej nawałnicy ataków, które co raz przerywali dynamicznymi kontrami. Od meczu nie dało się oczu oderwać.

Życzę sobie i wszystkim fanom piłki byśmy na mundialu oglądali więcej spotkań w stylu afrykańskim, bo to, co zaserwowała nam Europa, znieść jest trudno. 

poniedziałek, 16 listopada 2009

Sposób na wieczór

Wybrać się do punktu obsługi klienta dużej telekomunikacyjnej firmy. Pobrać numerek, posiedzieć, poczekać, posłuchać, poobserwować.

Ile tu emocji, atrakcji wszelakiej maści! Pewien pan awanturuje się psiocząc na (rzekomy) analfabetyzm obsługi, która nie potrafi mu podać kosztu rozmowy z Australią. Jest też nudzący się niemiłosiernie chlopiec, który ciągle domaga się od swojej mamy czegoś do picia. Wszyscy dziwią się czemu przed nimi jeszcze 20 osób, skoro gdy wchodzili czekało 10.

Czas leci, a ja ciągle czekam. Miły wieczór, nie ma co.

piątek, 13 listopada 2009

Forma wraca

A przynajmniej taką mam nadzieję. Nie wiem czy to kwestia zakupu nowego obuwia czy po prostu lepszej kondycji/samopoczucia/wiary w siebie, ale wczoraj zagrałem naprawdę niezły mecz i wygląda na to, że powinno być jeszcze lepiej.

To wczorajsze to była tradycyjna czwartkowa halówka na Kabatach. Mój team wygrał kilkoma bramkami, z których - nieskromnie dodam - strzeliłem mniej więcej połowę.

Teraz z niecierpliwością czekam na niedzielę, kiedy zagram w korkach na sztucznej trawie na Warszawiance. A może jeszcze uda mi się wyskoczyć na krótki meczyk w sobotę... Anyway, ściskajcie kciuki, będą updejty.

środa, 11 listopada 2009

Arcydzieło, mówią

Nie pisałem ponad dwa tygodnie i nie mam nic na swoją obronę. Z żalem mogę jedynie potwierdzić, że to właśnie cały ja - Maciek "słomiany zapał" Onoszko.

Ale nie o tym chciałem napisać. Miało być o serialu pod tytułem "The Wire", porównywanego przez niektórych do dzieł Dostojewskiego czy Balzaka, ponoć najlepszym serialu ever.

Ktoś już oglądał? Ja niedługo zacznę. I coś ciekawego na ten temat napiszę.