czwartek, 11 marca 2010

There's only one David Beckham

Z przyjemnością oglądałem grę Manchesteru United w środowym starciu z AC Milan. Inspirowani znakomitą grą Rooney'a i Naniego, dobrze zorganizowani w obronie piłkarze ManU gładko pokonali mediolańczyków 4:0, pokazując tym samym, że drużynie niedoświadczonego Leonardo brakuje atutów, które pozwoliłyby liczyć na sukcesy w konfrontacjach z najsilniejszymi w Europie.

Jako że dwumecz ten praktycznie został rozstrzygnięty już w pierwszym spotkaniu obu drużyn na San Siro, z którego piłkarze sir Alexa Fergusona wywieźli cenne jednobramkowe zwycięstwo, prawdziwym highlightem wieczoru w Manchesterze był powrót na Old Trafford żywej legendy brytyjskiej piłki, Davida Beckhama.

O ile reprezentujący Milan Becks mógł nie być zachwycony faktem, że rozpoczynał mecz na ławce rezerwowych, to reakcja fanów na jego wejście na boisko na ostatnie pół godziny gry mogła to rozczarowanie zredukować, a być może zamienić je nawet we wdzięczność wobec trenera.

"One David Beckham. There's only one David Beckham!" - zaskandowały żywo trybuny Old Trafford, gdy tylko Anglik pojawił się na murawie. Te same trybuny jeszcze kilka lat temu regularnie nagradzały oklaskami zagrania genialnie dośrodkowującego skrzydłowego.

Co spostrzegawsi widzowie zauważyli tańczącą w oku Beckhama łezkę, choć były piłkarz Manchesteru w pomeczowym wywiadzie do końca się do niej nie przyznał. Anglik jednak wyraźnie się wzruszył, a wraz z nim ja i prawdopodobnie miliony sprzyjających mu widzów. I jak tu nie kochać piłki nożnej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz