środa, 21 lipca 2010

Futbol wzbogaca moje wnętrze

Kibic piłki nożnej w Polsce wystawiony jest na całą gamę doznań, których fani innych sportów mogą nigdy w życiu nie zaznać. Co więcej, uczucia buzujące w sercach rodzimych fanów futbolu mogą stać się wyzwaniem dla znawców naszego języka. Jak bowiem opisać stan, w który wprawił kibiców rewanżowy mecz Lecha Poznań z Interem Baku? Siedzę i myślę i nic sensownego do głowy mi nie przychodzi.

Co najważniejsze, Lech ten dwumecz wygrał, więc przeciętny sprzyjający poznańskiej drużynie kibic powinien po meczu odczuwać radość. To oczywiste, bo radość po wygranym meczu odczuwałby kibic każdej innej drużyny na świecie.

Przypadek Lecha jest jednak dużo bardziej skomplikowany. Poznaniacy w eliminacjach do Ligi Mistrzów pokonali drużynę z Azerbejdżanu, czyli końca piłkarskiego świata, jego piątej ligi. Choć byli uznawany za zdecydowanego faworyta, męczyli się niebywale, a w całym dwumeczu zdarzały się wcale niekrótkie okresy gry, w których dali się Azerom zdominować.

Po wywalczeniu jednobramkowego zwycięstwa w Baku, poznaniacy w takim samym stosunku ulegli Azerom na własnym boisku. Doszło do dogrywki, w której ani lechici, ani piłkarze z Baku nie potrafili zmienić wyniku. No i rzuty karne, loteria. W nich trwającą w nieskończoność walkę łeb w łeb ostatecznie zakończył bramkarz Lecha najpierw strzelając, a potem broniąc ostatnią tego wieczoru jedenastkę.

Czyli z jednej strony radość, ba, euforia! A z drugiej poczucie, że coś jest nie tak. Bo to jednak byli Azerowie, których mieliśmy ograć w cuglach. Lech Poznań, mistrz Polski, drużyna z pięknym stadionem, wieloma reprezentantami krajów, gigantycznymi jak na swoje możliwości ambicjami, niemalże cudem pokonuje mistrzów Azerbejdżanu. Jak to brzmi? Jak coś takiego w ogóle mogło się stać? Dlaczego nie dokończyliśmy rozpoczętego w Baku dzieła i nie wygraliśmy dwoma, trzema, czterema golami?

Tu dochodzę do końca mojego wywodu. Czy wśród mistrzów pióra znajdą się tacy, którzy opiszą tak karkołomne zestawienie uczuć? Jak jednym słowem nazwać połączenie radości i wstydu, szczęścia i zażenowania? Czekam na propozycje.

3 komentarze: