poniedziałek, 12 października 2009

Diego nie taki boski

Aż żal patrzeć jak w eliminacjach do Mistrzostw Świata męczy się Argentyna. Pod wodzą boskiego Diego Maradony Argentynczycy grają brzydko i nieskutecznie. Ich awans do MŚ wisi na włosku. Podejrzewam, że było niewielu takich, co tego właśnie spodziewali się od zespołu, którego barw broni godny następca Maradony, czyli Leo Messi.

W ostatni weekend szanse na mundial dla Argentyny uratował wiekowy Martin Palermo - ten sam, który kiedyś w jednym meczu nie strzelił trzech rzutów karnych, a ostatnio zasłynął z gola strzelonego głową z 40 metrów. Potężny snajper strzelił gola na 2:1 z najsłabszymi w południowoamerykańskiej grupie eliminacyjnej Peruwiańczykami w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, wprawiając Maradonę w ekstazę, której mógł nie zaznać nawet w bardziej hulaszczych latach swego życia.

Argentyńczycy są w bardzo trudnej sytuacji - co prawda są na 4 miejscu w grupie, gwarantującym awans do MŚ bez barażów, ale będą o nie musieli walczyć w bezpośrednim starciu z Urugwajem. Remis może by i wystarczył, ale Argentyna powinna ten mecz wygrać, by awansować bez oglądania się na Ekwador, który zagra na wyjeździe z Chile, drużyną już pewną gry w RPA w przyszłym roku.

Z kolei Urugwajczycy dość szczęśliwie pokonali na wyjeździe Ekwador. Zwycięstwo uratował im w ostatniej minucie meczu niezawodny Diego Forlan zamieniając na karnego na bramkę. Swoją drogą, jeśli zastanawiacie się jak należy wykonywać karne, to odpowiadam: właśnie tak jak Forlan.

Podsumowując, w Ameryce Południowej zapowiada się fantastyczny koniec eliminacji. Ostatnie mecze już za dwa dni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz