piątek, 16 października 2009

Unijna hipokryzja

Nie zrozumcie mnie źle. Jestem wielkim fanem Unii Europejskiej. W najmniejszym stopniu nie chcę podważać sensowności decyzji o wejściu Polski do struktur europejskich. Uważam, że powinniśmy jak najszybciej przyjąć euro. Ale denerwuje mnie parę rzeczy związanych z funkcjonowaniem UE, które najlepiej chyba obrazuje powiedzenie, że duży może więcej.

Wkurzyła mnie informacja o tym, że Polska ma wesprzeć gliwicką fabrykę Opla całkiem pokaźną kwotą (niektóre media spekulują, że ma to być 450 milionów euro, czyli prawie 2 miliardy złotych - jedna dziesiąta naszego tegorocznego deficytu budżetowego). Mamy to zrobić dlatego, że Niemcy dogadali się z nowym właścicielem Opla, że kraje UE wezmą na siebie część zobowiązań związanych z ratowaniem firmy.

Wkurzyło mnie to, bo my nie mieliśmy w tej sprawie nic do powiedzenia. Z zasady nie podobają mi się interwencje państwa na wolnym rynku, bo one zawsze ten rynek wypaczają, ale już najbardziej denerwują mnie interwencje, które nie są potrzebne. One rynek wypaczają skrajnie.

Czy gliwicka fabryka potrzebuje wsparcia? Nigdy wcześniej nie było o tym mowy, a polski zakład Opla wymieniany był jako najbardziej efektywny w całej grupie. W związku z czym polski rząd, chcąc nie chcąc, wesprze firmę, która tego wsparcia nie potrzebuje. Zastanówcie się teraz jak to wygląda z perspektywy konkurentów, którzy od dobrych paru miesięcy starają się o wprowadzenie programów wsparcia dla sektora motoryzacyjnego. Albo spójrzcie na to - to trochę populistyczne, przyznaję - z perspektywy stoczniowców, których Unia wspierać nie pozwala.

W Unii duży może więcej. Ta zasada sprawdza się nie tylko w przypadku Opla, ale też deficytów budżetowych największych krajów Unii. Formalnie obowiązuje oczywiście nakaz utrzymywania deficytu budżetowego na poziomie nie większym niż 3 procent PKB, ale który kraj UE tego przestrzega? Sprawa nie dotyczy jedynie trudnych czasów po Lehman Brothers, kiedy potrzeby pożyczkowe niebotycznie wzrosły na całym świecie, ale także okresu dużo przed kryzysem.

Nie wiem czy ta dysproporcja w kwestii przestrzegania zasad będzie w UE utrzymana czy też nie. Pewnie będzie. Obawiam się, że nie pozostaje nam nic innego niż jak najszybciej dołączyć do krajów, którym w UE wolno więcej. Miłego weekendu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz